Zaufanie… Kolejna koszmarnie rzadko spotykana wartość w XXI wieku. Nie mam tu oczywiście na myśli ogólnie pojmowanego zaufania, tzn. chodzi mi raczej o zaufanie bezgraniczne, poczucie bezpieczeństwa spowodowane wiarą w relacje międzyludzkie. Wielu z nas wydaje się, że możemy być kogoś pewni, ufać mu, wierzyć… Często tak jest (albo tylko nam się tak wydaje).
Ufamy sobie w wielu naprawdę ważnych kwestiach, a tracimy zaufanie przez totalne głupoty, niedopatrzenia, niedomówienia…
Co jest tego powodem?
Otóż według mnie podstawą zaufania jest SZCZEROŚĆ ! Ale nie taka, że ‘Aaa, nie powiem Ci, bo nie chce Cię martwić…’ albo ‘Dla Twojego dobra nie wnikaj’… Kurcze i jak tu o zaufaniu mówić? No nie na tym to chyba powinno polegać…
Raz utracone zaufanie nie powraca tak szybko jak odchodzi. Trzeba włożyć w to mnóstwo pracy, cierpliwości, wytrwałości… Nie jest to wcale łatwe, lekkie i przyjemne. Może dlatego tak trudno dziś o przyjaciół? Nie każdy wytrzymuje tą presję i z byle jakiego powodu poddaje się w tej walce (bo wydaje mi się, że z powodzeniem można w tym wypadku użyć tego określenia).
Może właśnie na tym polega magia przyjaźni? Może Przyjaciel staje się dla nas tak ważny, bo trzeba się dla Niego starać i nie można spoczywać na laurach?
" - Czemu mam ci wierzyć? - Pytam, dobrze wiedząc, że nie mogę mu ufać.
- Bo nigdy cię nie okłamałem.
- Teraz kłamiesz!
- Nigdy nie okłamałem cię w żadnej poważnej sprawie.
- Alyson Noel - "Ever"